Kto może zaskoczyć w październikowych meczach reprezentacji Polski? Rezerwowi i „nowe twarze”, którzy mogą zrobić różnicę
26 września 2025Reprezentacja Polski ma za sobą obiecujący początek pracy nowego selekcjonera. Jan Urban, który objął kadrę w lipcu po rezygnacji Michała Probierza, zaczął od remisu z Holandią w Rotterdamie i zwycięstwa z Finlandią, co wyhamowało nerwową atmosferę po burzliwym lecie. Urban przywrócił do roli kapitana Roberta Lewandowskiego, a zespół wrócił do gry o mundial w dobrych nastrojach. W październiku czekają nas dwa sprawdziany, 9 października towarzysko z Nową Zelandią, a 12 października w eliminacjach mistrzostw świata na wyjeździe z Litwą.
Wrześniowe sygnały i forma liderów
Wrześniowe okno przyniosło kilka istotnych sygnałów. Z Holandią padł remis 1 do 1 po znakomitym uderzeniu Matty’ego Casha, a kilka dni później Polska pokonała Finlandię. Co ważne, Lewandowski przestał jedynie leczyć uraz i zagrał skutecznie, trafiając do siatki i przerywając własną posuchę bramkową, co szeroko odnotowano w polskich i zagranicznych serwisach. To są fakty, które budują narrację o drużynie, w której doświadczenie wraca na właściwe tory, ale październik może stać się miesiącem, gdy większą rolę przejmą rezerwowi i zawodnicy dotąd stojący z boku.
Bramkarska rywalizacja
W pierwszej połowie jesieni największą wartością selekcjonera jest możliwość elastycznego zarządzania kadrową hierarchią. W tym kontekście ciekawie wygląda pozycja Kamila Grabary, który po transferze do Wolfsburga jest w regularnym rytmie meczowym. Jego powołanie i publiczne wypowiedzi po nominacji od Urbana pokazują, że konkurencja między słupkami jest otwarta. Jeśli w październiku selekcjoner zechce dać mu pełne 90 minut choćby w starciu z Nową Zelandią, zobaczymy bezpośrednio, jak broni pod presją w kadrze. To o tyle ważne, że rywalizacja z doświadczonymi Skorupskim i Drągowskim trwa, a decyzja o „jedynce” na kluczową końcówkę eliminacji nie jest jeszcze przesądzona. Warto zauważyć, jak na tę rywalizację reagują najnowsi bukmacherzy, ponieważ ruchy kursów na czyste konta i liczbę interwencji bramkarzy bywają w takich meczach szybkim barometrem zaufania rynku do formy poszczególnych golkiperów.
Grosicki, Zalewski i skrzydłowa elastyczność
Powrót Kamila Grosickiego, o którym Urban mówił już przy pierwszych decyzjach, to sygnał, że selekcjoner stawia na mieszankę świeżości i doświadczenia. W ujęciu października równie interesująco rysuje się sytuacja Nikoli Zalewskiego, który latem przeszedł z Romy do Interu na transfer definitywny. W Mediolanie rywalizacja o minuty jest bezlitosna, ale mobilny wahadłowy potrafi wchodzić w mecz z ławki i natychmiast podnosić tempo po lewej stronie. Jeżeli jego forma klubowa będzie rosnąć, może stać się jokerem Urbana na ostatnie pół godziny, zwłaszcza gdy z Litwą będzie trzeba rozrywać ustawioną głęboko obronę.
Szansa dla młodych i kreatywnych
Na radarze znajduje się również Kacper Urbański. Po powrocie do Ekstraklasy i podpisaniu umowy z Legią dostał środowisko, w którym będzie grał częściej i bliżej sztabu kadry. To zawodnik potrafiący czytać półprzestrzenie i podnosić intensywność pressingu po stracie. Właśnie tacy gracze bywają game changerami w końcówkach spotkań, szczególnie w meczach, w których Polska dominuje piłką, a rywal trzyma niską linię. Jeśli Urbański w Legii od razu złapie rytm, październik może być jego oknem wystawowym i biletem do roli pierwszego zmiennika w centrum. Doniesienia o finalizacji jego przenosin do Warszawy potwierdzano na początku września, a Transfermarkt wskazuje rejestrację ruchu w czerwcu 2025, co spina chronologię.
Sebastian Szymański jako joker
Jest też wątek, który kibice znają, ale może nabrać nowego koloru. Sebastian Szymański balansował latem na krawędzi transferu, wokół jego nazwiska pojawiały się nowe tropy i klubowe zapytania. Dla kadry kluczowe nie jest to, czy zmieni barwy już teraz, lecz to, czy pozostanie w rytmie meczowym i jak Urban wykorzysta jego półprawą strefę z zejściem do środka. Szymański ma profil, który w takim układzie eliminacyjnym bywa bezcenny, potrafi ustawić pressing, a przy tym ma ostatnie podanie. Jeśli w październiku będzie potrzebny impuls po przerwie, to właśnie on może go dać, nawet jeśli zacznie z ławki.
Atak z niespodzianką
Karuzela w ataku z kolei może przynieść dwie niespodzianki. Po pierwsze Adam Buksa, obecnie w Udinese, jest napastnikiem, który potrafi błyskawicznie wstrzelić się w mecz po wejściu, co pokazywał już w kadrze. Gdy Polska musi atakować dośrodkowaniami, jego profil bywa bardziej użyteczny niż klasycznego „dziewięć i pół”. Po drugie Krzysztof Piątek, po głośnym transferze do Al Duhail, zaczął strzelać w Katarze, co choć odbywa się w innej dynamice ligi, bywa dla napastnika istotne psychologicznie. Jeśli Urban będzie chciał zaryzykować innym typem ruchu w polu karnym, obaj mogą dostać po 20 minut, zwłaszcza z Nową Zelandią, aby rozkręcić wewnętrzną rywalizację przed wylotem do Kowna.
Kapustka i Kozłowski jako uzupełnienie środka pola
W środku pola warto zerkać na duet Kapustka i Kozłowski. Ten pierwszy wrócił do kadry, co samo w sobie jest historią o cierpliwości i odbudowie. Ten drugi, po przenosinach do Turcji, zbiera minuty i może zaoferować utrzymanie piłki pod presją, których momentami brakowało we wcześniejszych kwalifikacyjnych starciach. Jeśli któryś z nich wejdzie wcześnie, możliwy jest wariant z Zielińskim wyżej, co podnosi jakość ostatniego podania. To rozwiązanie wydaje się szczególnie sensowne na Litwę, gdzie cierpliwość i jakość w ataku pozycyjnym rozstrzygają takie wieczory.
Kadra jako całość i nowe otwarcie
Narrację o październiku domyka kontekst meczowy i status drużyny. Urban ma już za sobą nie tylko decyzję kadrową w sprawie opaski, lecz także pierwsze korekty ustawienia taktycznego, o których mówił w mediach. Polska po czterech meczach eliminacji punktuje lepiej niż latem i choć tabela nie wybacza potknięć, kalendarz do końca roku pozwala myśleć o mocnym finiszu. Remis w Rotterdamie podniósł morale, a zwycięstwo nad Finlandią dodało drużynie potrzebnej pewności siebie. Jeżeli w Kownie Polska szybko obejmie prowadzenie, rezerwowi mogą dostać większą pulę minut i to będzie ich czas, by wywalczyć dla siebie miejsce na listopadowe zgrupowanie.
Powrót Lewandowskiego do roli lidera
Powrót Lewandowskiego do roli lidera po zmianie selekcjonera miał znaczenie nie tylko symboliczne. To także odblokowanie układanki mentalnej, co podkreślali dziennikarze i sam Urban. W kadrze 37-latek nie musi grać wszystkiego od deski do deski, szczególnie że w Barcelonie wchodził w sezon po urazie. Najlepszym rozwiązaniem na październik może być dynamiczny podział minut z myślą o listopadzie. Tego typu plan otwiera drzwi dla niespodzianek z ławki, a więc dla Grabary o status „jedynki do sprawdzenia”, dla Urbańskiego o profilu szybkiego łącznika linii oraz dla Kapustki i Kozłowskiego jako kreatorów w środku. Jeśli ta czwórka wykorzysta swoją szansę, październik zapisze się jako miesiąc, w którym rezerwowi realnie przesunęli wskazówkę kadrowej hierarchii.
Podsumowanie
Patrząc na to zestawienie, mecz z Nową Zelandią może posłużyć jako poligon doboru zmian, a Litwa zweryfikuje skuteczność nowego planu. Polska nie musi improwizować, może wybierać z rozszerzonej palety rozwiązań, a to w eliminacjach bywa bezcenne. Jeśli rezerwowi dowiozą jakość, selekcjoner zyska nie tylko głębię na listopad, ale także komfort taktycznych korekt na wiosenną dogrywkę kwalifikacji, gdy margines błędu będzie jeszcze cieńszy. Wtedy opowieść o październiku będziemy wspominać jako o momencie, gdy drużyna przestała być jedenastką i stała się pełną kadrą.