Benin 3:0 (el. PNA, dom)
Benin 0:3 (el. PNA, wyjazd)
Zambia 1:1 (el. PNA, wyjazd)
Egipt 0:3 (el. PNA + el. MŚ, dom)
Benin 1:1 (el. PNA + el. MŚ, wyjazd)
Libia 0:1 (el. PNA + el. MŚ, dom)Po powrocie do Polski pracował w Narewii Ostrołęka i w Ilance Rzepin.Erwin Wilczek- urodzony 20 listopada 1940 w Wirku. Na boisku mówili na niego "Biba". Zawodnik Wawelu Wirek, Zrywu Chorzów, Górnika Zabrze,Valenciennes. W reprezentacji Polski 16 meczów i 2 bramki.Jako trener zaczynał w młodzieżówkach Górnika Zabrze, a od 1979 do 1982 był szkoleniowcem francuskiego Valenciennes. W połowie lat 80 dostał interesującą propozycję pracy w Gabonie z zespołem AS Sogara z miasta Point Gentil."Kiedy się dowiedziałem, że jest oferta pracy w Gabonie, to nie miałem nawet pojęcia, gdzie to jest. Potem spędziłem w tym kraju siedem lat. To była prawdziwa przygoda życia" (2)Z gabońskim klubem odniósł duże sukcesy: 3 mistrzostwa Gabonu, 2 puchary krajowe, a w 1986 roku doprowadził AS Sogara do finału afrykańskiego Pucharu Zdobywców Pucharów co pozostaje największym sukcesem gabońskiej piłki. W finale zespół Wilczka zmierzył się z egipskim AL-Ahly, w pierwszym meczu w Egipcie gospodarze wygrali 3-0, w rewanżu Gabończycy prowadzili 2-0 i strzelili trzecią bramkę lecz sędzia gola nie uznał. W 1986 przez krótki czas prowadził reprezentację Gabonu.Fragment wywiadu dla Przeglądu Sportowego:(3)
Afryka wciąż kojarzy się nam z zacofaniem i biedą. Pan był jednym z pierwszym polskich trenerów, którzy podjęli pracę na Czarnym Lądzie.Erwin Wilczek: Zaraz po przyjeździe do Gabonu rozmawiałem telefonicznie z mamą. Pytała, jak tam jest. Bo u nas jak się gdzieś wyjeżdżało, to oczywiście po to, żeby zobaczyć coś lepszego. No i mówiłem jej, że prawie Ameryka. Tyle że w Ameryce jest i przepych, i nędza, a w Afryce sama nędza.Było aż tak źle?Erwin Wilczek: Przyjechałem do Gabonu w latach 80. Miałem trenować drużynę Sogara z Port-Gentil, ale jak spojrzałem na ich boisko... Mój Boże, źdźbło trawy na nim nie rosło! Piasek, prowizoryczne bramki. Obok było drugie - na nim chaszcze na pół metra. I w tym wszystkim chłopcy kopiący jakąś plastikową, posklejaną kulkę. Mówię prezesowi: „Proszę pana, nie dam rady. Tu nie chodzi o ich talent czy umiejętności, tylko o warunki".Ale czymś pana jednak skusił.Erwin Wilczek: Powiedział, żebym pojechał na urlop do Francji. Wróciłem po trzech tygodniach, a w Port-Gentil nowiusieńkie boisko. Na nim równiusieńka, zieloniutka murawa... Cudo. No i nie było już plastikowych piłek. Sprowadzili z Europy skórzane.Czyli nie było aż takiej biedy.Erwin Wilczek: Owszem, ale było też sporo bogactwa. Mają tam ropę, srebro... Gabończycy żyli na całkiem przyzwoitym poziomie. No, nie wszyscy.A pan?Erwin Wilczek: Z klubu dostałem dom z pełnym wyposażeniem. Meble, łóżka, pościel, telewizory. Niczego nie brakowało. Moje dzieci chodziły tam do szkoły, codziennie rano podjeżdżał po nie autobus. Zawoził, a później odwoził.A w klubie?Erwin Wilczek: Szefem był generał, który miał wpływy przy handlu ropą. Nie było problemu z niczym. Na mecze podróżowaliśmy samolotem, a boiska zrobił od tak, raz--dwa, jakbyś pstryknął palcami. No i po czterech latach dotarliśmy do finału afrykańskiego Pucharu Zdobywców Pucharów.Nosili pana na rękach?Erwin Wilczek: Wozili nas po wszystkich wsiach. Ludzie fetowali na naszą cześć, muzyka grała, a mnie obwołali Białym Czarownikiem. W finałowym dwumeczu (z egipskim Al-Ahly - przyp. red.) przegraliśmy najpierw na wyjeździe 0:3, a w rewanżu wygraliśmy u siebie 2:0, ale nas wykiwali. Zdobyliśmy trzecią bramkę, tyle że sędzia powiedział, iż piłka nie przekroczyła całym obwodem linii. No ale prezes rywali miał żonę Angielkę, a sędzia był właśnie z Wielkiej Brytanii. Dwie i pół godziny musiał siedzieć po meczu w szatni, bo kibice chcieli go rozszarpać.
ako Biały Czarownik jakoś pan ich wkręcał?Erwin Wilczek: Przed jednym z meczów dostałem piłki do grania. Jak wygraliśmy, powiedziałem, że modły nad tymi piłkami odprawiał mój syn. Łyknęli.Afryka to rzeczywiście zabobonny kontynent?Erwin Wilczek: Raz przed meczem chcieliśmy zebrać na noc całą drużynę do hotelu. Wiadomo, żeby nie zabalowali. I idę z asystentem sprawdzić, czy wszyscy są. A tam pusto.Ruszyli w miasto?Erwin Wilczek: A gdzie tam... Znaleźliśmy ich na cmentarzu. Modlili się z szamanem do rana, a popołudniu mecz. I go wygrali! Inny przykład - kiedyś wchodzę do szatni, a tam jeden piłkarz smaruje się jakimiś pudrami i coś mamrocze pod nosem. Pytam znajomego, który był tam trochę dłużej, o co chodzi. A on mi: „Erwin, ty się w to nie mieszaj. Ten puder da mu siłę. Taka jest ich wiara i to jest dla nich święte". W ogóle Afryka to kontynent cudów. Jeden chłopak pewnego dnia przyszedł do mnie na trening z dziewczyną i nawet się nie przebrał. Na drugi dzień to samo... W końcu pytam, o co mu chodzi, a on że nie może teraz trenować. „Masz kontuzję?". „Nie, razem ze swoją partnerką chcemy mieć dziecko" - oznajmia z dumą.A co do tego mają treningi?No właśnie zapytałem. „Panie trenerze, nie mogę się przemęczać, skoro zaplanowaliśmy rozrost rodziny. Erwin Wilczek: Muszę być wypoczęty, bo będę się starał o potomstwo". I co miałem mu zrobić?Mówił pan, że warunki do trenowania były dobre. A zawodnicy chcieli pracować? Afrykańska piłka dawniej kojarzyła się z taktycznym chaosem.Erwin Wilczek: Mieli taką zasadę: piłka może przejść - chłop nie. I bardzo często faulowali w polu karnym. Z taktyką rzeczywiście byli na bakier, ale potencjał mieli niesamowity. Mówię wam, w Afryce piłkarskie talenty rodzą się na kamieniu. Jak w Brazylii.Może dlatego doszedł pan do finału...Erwin Wilczek: Tylko raz. Rok później uznali, że ten Biały Czarownik jest jakiś taki mało magiczny. Zwolnili mnie, więc trzeba było się stamtąd zwijać.Wiesław Grabowski- człowiek który z Afryką jest związany od ponad 20 lat, zna piłkę afrykańską doskonale, mieszka w Zimbabwe gdzie kilkakrotnie obejmował obowiązki trenera reprezentacji narodowej, głównie kiedy drużyna miała problemy. Jako trener narodowy pracował także w Zambii w latach 1983-1984 oraz w Kenii.To dzięki niemu do Polski są ściągani piłkarze z Afryki, dzięki Grabowskiemu do Polski trafili min Dickson Choto do Legii Warszawa czy Costa Nhamoinesu do Wisły Ustronianki.Ryszard Komornicki- urodzony 14.08.1959 w Ścinawie. Zawodnik min.GKS Tychy, Górnik Zabrze, FC Aarau, FC Wohlen, FC Luzern. Trener klubów szwajcarskich FC Luzern, FC Baden, FC Aarau, FC Wil oraz Górnika Zabrze. Na początku 2011 roku rozpoczął prace w egipskim klubie El Gouna FC. Był tam odpowiedzialny za prowadzenie grup młodzieżowych. W Egipcie pracował razem z Dawidem Kołodziejczykiem. W 2012 roku powrócił do Szwajcarii gdzie mieszka i pracuje do teraz.Władysław Jan Żmuda-urodzony 10 lutego 1939 w Rudzie Śląskiej, jako piłkarz zawodnik Slavii Ruda Śląska, Śląska Wrocław. Od 1971 trener Śląska Wrocław do 1977, następnie pracował w Górniku Zabrze, Widzewie Łódź, Ruchu Chorzów, GKS-ie Katowice i Polonii Bytom.W latach 1990-1991 był trenerem klubu z Tunezji Espérance Tunis, gdzie zastąpił na stanowisku trenera Antoniego Piechniczka. Z drużyną z Tunisu zdobył mistrzostwo i puchar kraju w 1991.Zdzisław Podedworny-urodzony 13 kwietnia 1941 w Żabińcach-Kopyczyńcach. Trener Concordii Knurów, Górnika Zabrze, Olimpii Poznań, GKS-u Katowice, Ruchu Chorzów, Cracovii, Polonii W-wa, Stomilu Olsztyn.Od 1991 do 1993 został trenerem tunezyjskiego klubu Espérance de TunisZdzisław Podedworny o pracy w Tunezji:
"W Esperance byłem prawie dwa lata. Z ogromnym sentymentem wspominam pracę w klubie z Tunisu, bo mieliśmy wtedy naprawdę mocny zespół. Grał w nim też Nabil Maaloul, którego pamiętam jako inteligentnego rozgrywającego. Mam też satysfakcję, bo kiedy drużyna w 1994 roku zdobyła swoje pierwsze klubowe mistrzostwo Afryki ówczesny prezes stwierdził, że duża w tym moja zasługa, bo przygotowałem tą drużynę" (4)Bernard Blaut-urodzony 3 stycznia 1940 w Otmęcie, piłkarz min. Budowlani Gogolin, Odry Opole, Legii Warszawa, FC Metz. 36 meczów w kadrze narodowej, 3 bramki. Jako trener pracował z młodzieżówkami Legii Warszawa i Jagielloni Białystok. Asystent Antoniego Piechniczka w reprezentacji Polski w latach 1983-1986.W latach 80 podobnie jak inni polscy szkoleniowcy wówczas znalazł pracę w Tunezji, głównie z klubami pierwszoligowymi min w Club Olympique des Transports (1981-1982, 1986-1988, 1998-1999, 1999-2000, 2001-2002, 2003-2004) , w 1990 roku na kilka miesięcy został trenerem reprezentacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich.Henryk Apostel- urodzony 29 stycznia 1941 w Bytomiu, piłkarz min. Legii Warszawa, Polonii Bytom,Śląska Wrocław.Trener drużyn do lat 18 i 21 reprezentacji Polski, oraz ierwszego zepsołu narodowego 1993-1995, oraz Lecha Poznań, Śląska Wrocłw, Górnika Zabrze.W latach 80 pracował w Tunezji z klubami pierwszoligowymi, a pod koniec lat 90 w Omanie.Andrzej Płatek- w 1988 roku rozpoczął pracę wrazAntoniego Piechniczka w Tunezji w Espérance de Tunis z drużynami młodzieżowymi, po opuszczeniu Tunezji przez Piechniczka kontynował przygodę trenerską w Afryce z Władysławem Żmudą i Zdzisławem Podedwornym.Objął następnie smodzielnie inny klub tunezyjski Olympique de Beja. W półfinale Pucharu Tunezji nowy klub Płatka trafił na Espérance de Tunis prowadzonym przez Podedwornego. Olympique de Beja pokonało Espérance 1-0- była to pierwsza porażka drużyny z Tunisu od 10 lat, a klub Andrzeja Płatka sięgnął ostatecznie po puchar Tunezji co było ogromnym sukcesem. W Tunezji prowadził jeszcze Etoile de Sousse, a w późniejszym czasie trenował w Arabii Saudyjskiej i w Polsce (5).Stefan Białas-urodzony 8 grudnia 1948 w Siemianowicach Śląskich. Zawodnik min. Ruchu Chorzów, Śląska Wrocław, Legii Warszawa, FC Gueugnon, Paris FC, Creil.Jako trener prowadził drużyny francuskie Creil, Beauvais a od 1995 do 2000 pracował w Tunezji 0d 1995 do 1996 i w 1998 oraz w latach 1999-2000 w klubie Club Olympique des Transports. Od 1996 do 1997 szkoleniowiec Stade Tunisien.Po powrcocie do Polski trener Legii, Jagielloni i Cvracovii.Grzegorz Polakow- urodzony 10.03.1935 w Wilnie. Szybko zakończył karierę piłkarską, a pracę trenerską rozpoczynał w Kaszubii Kościerzyna. W 1979 roku prowadził kadrę narodową Kenii.Krzysztof Zięcik- urodzony 2 lipca 1960. Piłkarz Stal Stocznia Szczecin i GKS Jastrzębie. W latach 2007-2008 był drugim trenerem reprezentacji Gwineii, pierwszym był Robert Nouzaret. Ukończył prestiżową szkołę trenerską we Francji gdzie mieszka i pracuje od ponad 20 lat.W 2012 roku Marek Dragosz oraz Adam Kania zostali zaproszoni do Nairobi na Międzynarodową Konferencję Trenerów Bramkarzy, gdzie prowadzili zajęcia praktyczne oraz teoretyczne dla trenerów bramkarzy pracujących w drużynach narodowych Kenii i w najwyższej lidze w takich klubach jak Sofopaka, Gor Mahia czy AFC Leopards, jak również dla trenerów z innych mniejszych klubów czy Akademii Piłkarskich z całej Kenii.(6)(1) http://www.zczuba.pl/zczuba/1,90957,11083969,Nie_kazdy_kij_wrzucony_do_Nilu_jest_aligatorem__czyli.html(2)http://afrykagola.pl/?p=877(3)http://puchar-narodow-afryki.przegladsportowy.pl/Pilka-nozna-Puchar-Narodow-Afryki-2013-Erwin-Wilczek-o-Gabonie,artykul,156400,1,1030.html(4)http://afrykagola.pl/?p=3274(5)http://tychy.naszemiasto.pl/archiwum/321975,trenerskie-wojaze-andrzeja-platka,id,t.html(6)http://tylkopilka.pl/articles/polscy-trenerzy-szkola-w-afryce