Real zagra na Klubowych Mistrzostwach Świata w Japonii po piąty tytuł najlepszego klubu świata. Hiszpański zespół ma na koncie 3 triumfy w formule Pucharu Interkontynentalnego i 1 zwycięstwo w KMŚ. Real Madryt może stać się samodzielnym liderem, tym niepodważalnie pierwszym. Tylko Milan może poszczycić sie czterema pucharami biorąc razem Puchar Interkontynentalny i Klubowe Mistrzostwa Świata. W samych KMŚ jednak FC Barcelona jest najlepsza - 3 wygrane. A Real może mieć w tej formule dopiero drugi triumf.
W pierwszym meczu KMŚ, który odbędzie się dzisiaj 8 grudnia i wyłoni rywala dla Mamelodi Sundowns w ćwierćfinale, większe szanse dajemy mistrzowi Japonii. Raz że własny teren to udogodnienie, dwa że liga japońska stoi wyżej niż nowozelandzka. W ubiegłym roku Auckland City nie sprostała właśnie zespołowi z Japonii. Dodajmy jednak, że klub z Nowej Zelandii był sensacją dwa lata temu zdobywając 3 miejsce w mistrzostwach.
Jeżeli Kashima przejdzie Auckland City trafi na zdobywcę afrykańskiej Ligi Mistrzów Mamelodi Sundowns. Drużyna z RPA odniosła w tym roku największy sukces w swojej historii stając się dopiero drugim klubem z tego kraju, który wygrał afrykańską Ligę Mistrzów. W drugim ćwierćfinale zdobywca azjatyckiej LM Jeonbuk Hyundai spotka się ze zwycięzcą w strefie CONCACAF meksykańskim Club America. Spotkanie zapowiada się na ciekawe i wyrównane. Obie z aspiracjami do medalu. Obie są w stanie sięgnąć po medal brązowy, bo trudno sobie wyobrazić, aby jedna albo druga pokonała faworyzowany Real w półfinale. Uważamy, że lepszą drużyną jest Club America ze stosunkowo silnej meksykańskiej ligi.
Klubowe Mistrzostwa Świata są przewidywalne w tym sensie, że liczą się w nich dwie drużyny - z Ameryki Południowej i Europy. I choć zdarzały się inne finały z zespołami z innych kontynentów to najczęściej właśnie zdobywcy Copa Libertadores i Ligi Mistrzów UEFA grają ze sobą w finale. Kolumbijski Atletico Nacional po raz pierwszy zagra w KMŚ. Do tej pory kluby z Kolumbii dwa razy grały w finale Pucharu Interkontynentalnego i w obu przypadkach potrzebna była dogrywka lub karne do rozstrzygnięcia meczu.
Szymon Różycki